Zachęcam do zapoznania się z czterema zamieszczonymi na portalu Prawo.pl opracowaniami przygotowanymi przez red. Patrycję Rojek-Sochę oraz red. Jolantę Ojczyk dot. skutków i efektów obszernej nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego z 4 lica 2019 r.:
1). Procedura cywilna do poprawy – MS szykuje obszerną nowelizację; 2). Posiedzenia przygotowawcze miały być powszechne, ale sądy ich unikają; 3). Zażalenia poziome działają, ale są luki w katalogu i problemy z interpretacją; 4). Pełnomocnik incognito „wszedł” do procedury cywilnej, bo zwiększa szanse klienta.
Wykorzystano w nich m.in. komentarze i spostrzeżenia pracowników Katedry Postępowania Cywilnego WPiA UW – pana prof. Marcina Dziurdy i moje.
.
Procedura cywilna do poprawy – MS szykuje obszerną nowelizację
(8 października 2020 r.)
link do artykułu – tutaj
.
Prawo.pl dowiedziało się, że resort sprawiedliwości pracuje nad obszerną nowelą k.p.c.
– Przygotowany jest już projekt ustawy wraz z uzasadnienie i Oceną Skutków Regulacji, który czeka na zgodę na wpis do wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów, po czym zostanie opublikowany. Obejmuje nie tylko doprecyzowanie przepisów noweli z 4 lipca 2019 r., ale również wiele rozwiązań usprawniających postępowanie cywilne – wskazuje serwisowi Ministerstwo Sprawiedliwości.
Projekt wyczekiwany od miesięcy
O konieczności poprawy przepisów mówiono już w momencie, gdy wchodziły one w życie. Już wtedy Ministerstwo Sprawiedliwości rozważało nowelizację, o czym pisało Prawo.pl. Sędzia Paweł Mroczkowski, ówczesny dyrektor Departamentu Legislacyjnego Prawa Cywilnego Ministerstwa Sprawiedliwości informował, że chodzi o doregulowanie kilku kwestii i zapowiadał, że interwencja legislacyjna planowana jest w najszybszym możliwym czasie. – Spodziewam się, że to kwestia kilku miesięcy, bo tyle potrwa proces legislacyjny – wskazywał w grudniu 2019 r. Co miało zostać zmienione?
Resort mówił o doprecyzowaniu przede wszystkim dwóch kwestii – pierwsza dotyczy stawiennictwa na posiedzeniu przygotowawczym, druga doręczeń komorniczych. – Problemem jest np. stawiennictwo osób prawnych i instytucji państwowych na posiedzeniach przygotowawczych. W zasadzie, w myśl noweli, jest to obowiązkowe. Natomiast w sytuacji gdy osoba prawna prowadzi działalność na większą skalę lub organ władzy publicznej jest jednoosobowy, może się pojawić problem z jednoczesnym stawiennictwem w wielu sądach. Trwają więc prace koncepcyjne nad rozwiązaniem tego problemu – mówił wówczas Mroczkowski.
Kolejnym obszarem do poprawy miały być przepisy dotyczące stosowania instytucji doręczenia komorniczego w postępowaniu nieprocesowym.
Sędziowie od początku wskazywali jednak, że w nowej ustawie jest co najmniej kilkadziesiąt punktów zapalnych – i błędy legislacyjne i niedoregulowania. Wymieniali przy tym m.in. przepisy dotyczące posiedzenia przygotowawczego, planu rozprawy, postępowania apelacyjnego, zażaleń poziomych, doręczeń, potrąceń, uzasadnień. Krytykowane były przepisy przejściowe. Prawnicy, mówiąc o słabościach nowej regulacji, zarzucali resortowi m.in. brak konsultacji na etapie prac nad projektem. Wskazywali też na zbyt krótkie vacatio legis.
– Cała nowelizacja dosłownie usłana jest minami. Wiele z tych przepisów co do zasady jest dobrymi rozwiązaniami i można by je stosować. Można, gdyby nie błędy i niedociągnięcia. Części narzędzi sędziowie nie stosują, bo się boją, że zamiast przyspieszyć wydłużą sprawę – mówi nieoficjalnie jeden z warszawskich sędziów.
Miało być przyspieszenie, są „martwe przepisy”
Przykładów i sędziowie i prawnicy wymieniają wiele. Radca prawny Bartosz Karolczyk przeprowadził ostatnio, na jednym z portali społecznościowych ankietę dotyczącą zmian, które miały mieć istotne znaczenie także z punktu widzenia pełnomocników i były „medialne” – wiele się o nich pisało. W tej grupie znalazło się posiedzenie przygotowawcze, pisemne zeznanie świadków, prekluzja twierdzeń i dowodów i słynny art. 156 [1] zgodnie, z którym przewodniczący może pouczyć strony o prawdopodobnym wyniku sprawy.
Prawnicy, którzy brali w niej udział mieli wskazać te nowości Kpc, z którymi najczęściej się spotykają. Ponad połowa wskazała na pisemne zeznania świadków, ponad 30 proc. na prekluzję, zaledwie 9 proc. na posiedzenie przygotowawcze i możliwość pouczania stron o prawdopodobnym wyniku sprawy. – Jeden z wniosków, który płynie z mojej ankiety jest taki, że potrzebne są szkolenia sędziów w obszarze kompetencji miękkich. Wielu sędziów nie potrafi rozmawiać ze stronami lub ich pełnomocnikami, bo zwyczajnie nie musi tego robić. Szkolenia z zakresu m.in. komunikacji są więc jak najbardziej potrzebne. Uważam, że wszystkie instytucje wprowadzone do Kpc nowelą z lipca 2019 r. mają swoje miejsce w systemie procesowym i ważne funkcje do wypełnienia. Byłem zaskoczony, że sporo prawników widzi prekluzje w praktyce. Nie zaskoczyła mnie natomiast popularność zeznań na piśmie – wskazuje mecenas Karolczyk.
Nie ma wątpliwości, że system sądowy, a szerzej system prawny, nie odnosi żadnych korzyści z tego, że 100 proc. spraw trafia na rozprawę. – To nie jest potrzebne i praktycznie nie jest wykonalne. Wiele sporów nie trafiałaby na rozprawę, gdyby sędzia zapoznał się ze sprawą na wczesnym etapie procesu i powiedział: ja to, po lekturze pism, widzę tak, i tak. W takiej sytuacji każdy rozsądny interesariusz musiałby rozważyć na poważnie ugodę, bo brnięcie w proces z perspektywą przegranej jest po prostu nieopłacalne. W większości rozwiniętych systemów prawnych tak to działa – dodaje.
Sędziowie i część ekspertów patrzy na to jednak nieco inaczej i wskazuje, że chodzi nie tyle o ich doszkalanie, co o kompleksową poprawę ubiegłorocznej noweli. – Nowelizacja, która już rok temu weszła w życie była tak szeroka, że jej jednoznaczna ocena jest niemożliwa, tym bardziej, że w międzyczasie mieliśmy komplikacje dla wymiaru sprawiedliwości związaną z sytuacją pandemiczną, co również w jakiś sposób wpłynęło na przyjmowanie się tych rozwiązań. Część z tych rozwiązań można odbierać pozytywnie, część negatywnie. Te negatywne można podzielić na dwie grupy – z jednej strony są to problemy, które wywołują w praktyce wątpliwości przy stosowaniu. Z drugiej strony mamy liczne instytucje, które w ogóle nie funkcjonują bo mają większe czy mniejsze defekty, które się przełożyły na to, że nie są stosowane – mówi profesor Tadeusz Zembrzuski z Katedry Postępowania Cywilnego Uniwersytetu Warszawskiego.
Jednym z przykładów narzędzi, które powoduje obecnie duże problemy w sądach jest zażalenie poziome.
– Wywołują wiele wątpliwości co do katalogu zaskarżalnych orzeczeń, wykonywania czynności w ramach rozpoznawania środka, a nawet składu sądu, w którym poszczególne czynności mają być dokonywane. Drugi przykład to przeobrażenia odnoszące się do uzasadniania orzeczeń. Złożenie przez stronę zawczasu tzw. zapowiedzi środka zaskarżenia stanowi warunek zaskarżenia niekorzystnego rozstrzygnięcia – dawniej takie wymaganie odnosiło się dopiero do postępowania przed Sądem Najwyższym, w tym do postępowania ze skargi kasacyjnej, obecnie jest to niezbędne już przy apelacji oraz zażaleniu – wskazuje profesor Zembrzuski.
I dodaje, że wiele stron jest zaskoczonych takim oczekiwaniem, z kolei sędziowie miewają wątpliwości, kiedy takie rozwiązanie jest konieczne, a kiedy należy od niego odstąpić. – Trzeci przykład to prawo ubogich, czyli instytucja zwolnienia od kosztów sądowych i uzyskania pomocy prawnej z urzędu. Stosowanie nowych mechanizmów fiskalnych również bywa źródłem rozbieżności – dodaje.
Efektem są pytania kierowane do Sądu Najwyższego. Dotyczą one choćby spraw, w jakich mogą być stosowane zażalenia poziome. Przykład to kwestie tzw. kwoty przymusowej, związanej z niezapewnianiem kontaktów z dzieckiem. Jak mówią prawnicy, nie wiadomo czy te zażalenia przysługują do sądu drugiej instancji, czy do innego składu tej samej instancji.
– Posiedzenia przygotowawcze wyznacza się rzadko, bo nowe regulacje są zbyt skomplikowane, a przez to mniej efektywne i jednocześnie trudniejsze w stosowaniu od poprzednich. Wcześniej był tylko jeden przepis – art. 207 par. 4 Kpc, który przewidywał tzw. posiedzenie organizacyjne (wstępne) – i sądy coraz chętnej z niego korzystały. Teraz wprowadzono bardzo kazuistyczne uregulowania dotyczące posiedzenia przygotowawczego, co zniechęca do ich stosowania. Założenie jest dobre, w wielu sprawach posiedzenie przygotowawcze i powstały w jego wyniku plan rozprawy mogłyby być przydatne, ale przepisy zniechęcają – mówi z kolei radca prawny Marcin Dziurda, były prezes Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa.
.
.
Posiedzenia przygotowawcze miały być powszechne, ale sądy ich unikają
(9 października 2020 r.)
link do artykułu – tutaj
.
Zarówno sędziowie jak i inni prawnicy podkreślają, że sam pomysł nie jest zły i doregulowany mógłby wiele spraw usprawnić. – Przepisy są, delikatnie rzecz ujmując, są nieprzemyślane do końca. Konieczna jest więc natychmiastowa nowelizacja w tym zakresie – mówi sędzia Grzegorz Karaś z Sądu Okręgowego we Wrocławiu.
Ministerstwo Sprawiedliwości – jak pisało Prawo.pl – pracuje zresztą nad kolejną nowelizacją Kodeksu postępowania cywilnego, która ma nie tylko poprawić ubiegłoroczną nowelę, ale też wprowadzić kolejne rozwiązania.
Przypomnijmy chodzi o art. 205[4]. Zgodnie z par. 1, przewodniczący po złożeniu odpowiedzi na pozew, a także gdy odpowiedź na pozew nie została złożona, ale wyrok zaoczny nie został wydany, wyznacza posiedzenie przygotowawcze i wzywa na nie strony. Ustawodawca wprowadził jednak par. 3 – który jest obecnie nagminnie wykorzystywany przez sędziów. Zgodnie z nim „jeżeli okoliczności sprawy wskazują, że przeprowadzenie posiedzenia przygotowawczego nie przyczyni się do sprawniejszego rozpoznania sprawy, przewodniczący może jej nadać inny właściwy bieg, w szczególności skierować ją do rozpoznania, także na rozprawie”.
Idea dobra, przepisy…”martwe”
Sędziowie i eksperci są zgodni, że sama idea była dobra, ale koncepcja – jak mówią – jest niespójna, a przepisy napisane w taki sposób, że trudno w praktyce przeprowadzić postępowanie przygotowawcze zgodnie z prawem. Wskazują też na liczne błędy i niejasności. – Powoduje to, że ta potrzebna instytucja jest praktycznie martwa i sądy z powodu źle skonstruowanych przepisów nie decydują się na wyznaczanie postępowania przygotowawczego. Istnieje pilna potrzeba nowelizacji przepisów – ich poprawienia i doprecyzowania – mówi Karaś.
Wskazuje na to również radca prawny Marcin Dziurda, były prezes Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa. – Posiedzenia przygotowawcze wyznacza się rzadko, bo nowe regulacje są zbyt skomplikowane, a przez to mniej efektywne i jednocześnie trudniejsze w stosowaniu od poprzednich. Wcześniej był tylko jeden przepis – art. 207 par. 4 Kpc, który przewidywał tzw. posiedzenie organizacyjne (wstępne) – i sądy coraz chętnej z niego korzystały. Teraz wprowadzono bardzo kazuistyczne uregulowania dotyczące posiedzenia przygotowawczego, co zniechęca do ich stosowania. Założenie jest dobre, w wielu sprawach posiedzenie przygotowawcze i powstały w jego wyniku plan rozprawy, mogłyby być przydatne, ale przepisy do tego zniechęcają – mówi mecenas.
W ocenie prawników problemem jest choćby „pomieszanie” w przepisach funkcji przewodniczącego i sądu. – Co do zasady postępowanie przygotowawcze prowadzi przewodniczący, nie sąd, jednak zgodnie z art. 205[7] par. 1. – jeżeli na posiedzeniu przygotowawczym sąd skierował strony do mediacji, posiedzenie odracza się do czasu zakończenia mediacji. No dobrze, ale jak to zrobić w praktyce, skoro postępowanie przygotowawcze prowadzone jest przez przewodniczącego, a nie sąd? – pyta sędzia Karaś.
Galimatias z planem rozprawy
To kolejna kwestia, która miała ułatwiać organizację rozpraw, tyle że w nowelizacji – jak mówią prawnicy – brak jest jednoznacznego określenia czym jest plan rozprawy i co powinien zawierać.
– Ze zdziwieniem przeczytałem w uzasadnieniu projektu ustawy, że „plan rozprawy „stanowi dokument sui generis, nie będący orzeczeniem sądu, choć w pewnym zakresie je zastępującym”, czyli czym jest plan rozprawy? – ja nie wiem – mówi sędzia Karaś.
Kolejnym problemem, na który wskazują sędziowie, jest choćby to, że taki plan ma zawierać rozstrzygnięcie co do dowodów i to jest jedyny jego obligatoryjny element. W ich ocenie plan rozprawy powinien być planem i określać kiedy i jakie czynności procesowe będą przez sąd podejmowane w dogodnych dla stron terminach.
– Należy zadać pytanie, w jaki sposób „dokumentem sui generis nie będącym orzeczeniem sądu” rozstrzygać o dowodach i przesądzać, które dowody mają być przeprowadzone, a które pominięte. Orzeczenia dowodowe do tej pory były zawsze wydawane w formie postanowienia sądu i tak powinno pozostać. Tutaj też znajduje się pułapka dla stron postępowania, bo dowody niezgłoszone do sporządzenia planu rozprawy stają się sprekludowane i strona nie może zgłosić w przyszłości dalszych wniosków dowodowych – dodaje sędzia Karaś.
Wyzwaniem staje się też ewentualna zmiana planu. – Gdy choć jedna ze stron się temu sprzeciwi, praktycznie zawsze – poza nielicznymi wyjątkami – trzeba wyznaczać kolejne posiedzenie przygotowawcze. Może chodzić o stosunkowo drobne zmiany, np. rezygnację z jednego z wielu świadków przewidzianych w planie rozprawy. W rezultacie coś, co miało przyspieszyć rozpoznanie sprawy jako całości, w praktyce ją spowalnia, bo trzeba wyznaczać coraz to nowe posiedzenia przygotowawcze. I to bardzo zniechęca do stosowania nowych przepisów, bo sądy boją się, że wejdą w ciąg kolejnych posiedzeń przygotowawczych – dodaje mecenas Dziurda.
Zmiana powództwa? Zaczynamy od początku
Profesor Tadeusz Zembrzuski z Katedry Postępowania Cywilnego Uniwersytetu Warszawskiego zwraca uwagę na kolejny mankament przepisów. Jak wskazuje, zmiana powództwa w trakcie postępowania choćby przez zmodyfikowanie dotychczasowego żądania lub przedstawienie dodatkowych roszczeń powoduje, że wypracowany plan rozprawy ulega dezaktualizacji. Sąd może w drodze postanowienia dokonać w nim zmiany, ale przed musi wysłuchać stron. A jeżeli choć jedna ze stron sprzeciwi się zamierzonej przez sąd zmianie, przeprowadza się kolejne posiedzenie przygotowawcze (przy czym nie dotyczy wyznaczania dodatkowych terminów).
– Powoduje to stratę czasu i konieczność powrotu do zagadnień, które wydawały się już uporządkowane. W efekcie narasta sceptycyzm, a sędziowie nie chcą korzystać z tej instytucji. Warto też zastanowić się, dlaczego stworzenie planu rozprawy jest pożądane, biorąc pod uwagę perspektywę koncentracji materiału procesowego na tle prekluzji. Ponieważ kreuje moment prekluzyjny, tj. określony czas, do którego strony są zobowiązane zaprezentować wszystkie twierdzenia i dowody mające uzasadniać zgłoszone roszczenia. Spóźnione przytoczenia nie są wówczas brane pod uwagę przy rozstrzyganiu sporu, lecz instrument ten w istotny sposób porządkuje i przyspiesza postępowanie – wskazuje profesor.
Sędziowie jednak mogą osiągnąć zbliżony efekt w inny sposób. – Wprawdzie nie zostanie sporządzony plan rozprawy, jeżeli posiedzenie przygotowawcze nie dojdzie do skutku, ale w grę wchodzi mechanizm z art. 205[3] par. 2 k.p.c. Przewodniczący może zobowiązać strony do przedłożenia pisma przygotowawczego, w którym należy podać wszystkie twierdzenia i dowody pod rygorem utraty prawa do ich powoływania w toku dalszego postępowania. Czyli mechanizm prekluzji jest realizowany w sposób znacznie prostszy, łatwiejszy z perspektywy sędziego – wskazuje prof. Zembrzuski.
Strona się nie stawia, sąd postępowanie umarza
Zgodnie z przepisami na posiedzeniu przygotowawczym ma stawić się pełnomocnik i strona. Skutek nieusprawiedliwionej nieobecności jest bardzo restrykcyjny – umorzenie postępowania.
– Jeżeli powód bez usprawiedliwienia nie stawi się na posiedzenie przygotowawcze, sąd umarza postępowanie, rozstrzygając o kosztach jak przy cofnięciu pozwu, chyba że sprzeciwi się temu obecny na tym posiedzeniu pozwany. Oczywiście powód może złożyć wniosek o przeprowadzenie posiedzenia bez jego udziału, ale jeżeli tego nie zrobi postępowanie zostanie umorzone – wskazuje sędzia Karaś.
A Marcin Dziurda przypomina, że jednym z celów takiego uregulowania było ułatwienie zawierania ugód. – Ale powstał przepis, który do posiedzeń przygotowawczych zniechęca – mówi. – Jeżeli mamy do czynienia z dużą spółką, w której na dodatek obowiązuje reprezentacja dwuosobowa, trudno wymagać, aby na posiedzenie przygotowawcze w każdej sprawie stawiało się dwóch członków zarządu. Nie jest zaś łatwo jednoznacznie ocenić, zwłaszcza po zmianach art. 205[5] Kpc dokonanych w toku prac parlamentarnych, kiedy konieczny jest udział strony na posiedzeniu przygotowawczym, a w jakich przypadkach wystarczy udział pełnomocnika – dodaje.
.
.
Zażalenia poziome działają, ale są luki w katalogu i problemy z interpretacją
(27 października 2020 r.)
link do artykułu – tutaj
.
Problemem
coraz większym jest m.in. liczna grupa zażaleń „osieroconych”, co do których
nie przesądzono, czy są poziome czy dewolutywne. To z kolei – jak przyznają
pełnomocnicy – sprawia im ogromne trudności, bo to oni muszą zdecydować, czy
skierować zażalenie do innego składu tego samego sądu czy do sądu wyższej
instancji. Przykładem są sprawy choćby z obszaru spraw rodzinnych, dotyczących
np. kontaktów z dzieckiem.
Przypomnijmy, co do zasady zażalenia poziome miały usprawnić i przyspieszyć
pracę sądów. Ministerstwo Sprawiedliwości podkreślało, że dzięki nim nie będzie
trzeba przekazywać pomiędzy sądami tomów akt. Wprowadziła je nowelizacja
procedury cywilnej, która weszła w życie w listopadzie 2019 r. Zażalenie takie
ma rozpatrywać inny – trzyosobowy skład – tego samego sądu.
Co ważne, resort sprawiedliwości pracuje nad obszerną nowelą Kpc. Ma ona
obejmować nie tylko doprecyzowanie przepisów noweli z 4 lipca 2019 r., ale
również wiele rozwiązań usprawniających postępowanie cywilne – wskazuje
serwisowi Ministerstwo Sprawiedliwości.
Można powiedzieć, że pierwszy efekt tego rozwiązania już widać. Do sądów II
instancji trafia – jak szacują sędziowie – może połowa spraw. Instytucja co do
zasady ma dotyczyć spraw drobniejszych, czyli zażaleń na: odmowę zwolnienia z
kosztów sądowych lub cofnięcie takiego zwolnienia oraz odmowę ustanowienia
adwokata lub radcy prawnego lub ich odwołanie; rygor natychmiastowej
wykonalności; wstrzymanie wykonania prawomocnego orzeczenia do czasu
rozstrzygnięcia skargi o wznowienie postępowania; stwierdzenie prawomocności
orzeczenia; skazanie świadka, biegłego, strony, jej pełnomocnika oraz osoby
trzeciej na grzywnę, zarządzenie przymusowego sprowadzenia i aresztowania
świadka oraz odmowę zwolnienia świadka i biegłego od grzywny i świadka od
przymusowego sprowadzenia; odmowę uzasadnienia orzeczenia oraz jego doręczenia;
zwrot zaliczki, zwrot kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu
oraz wynagrodzenie biegłego, mediatora i należności świadka, a także koszty
przyznane w nakazie zapłaty, jeżeli nie wniesiono środka zaskarżenia od nakazu.
W ten sam sposób rozpatrywane są zażalenia m.in. na oddalenie wniosku o
wyłączenie sędziego, jak i zatwierdzenie ugody zawartej przed mediatorem. Inne
składy sądu pierwszej instancji mają także rozpatrywać zażalenie na odrzucenie
zażalenia i odrzucenie skargi na orzeczenie referendarza sądowego.
– Ustawowy katalog spraw, w których zażalenie rozpoznawane jest przez inny
skład sądu pierwszej instancji jest szeroki, więc druga instancja –
kolokwialnie mówiąc – na pewno odczuła pod tym względem ulgę. Co ważne, od
stycznia obowiązuje repertorium CZ, do rejestrowania tych spraw. Więc są
rejestrowane i są wykazywane w statystykach jako załatwienie sędziego, który
zostaje wylosowany jako sędzia sprawozdawca – mówi Prawo.pl sędzia Monika Biały
z Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków.
I tu pojawia się jeden z głównych problemów – z jednolitością orzecznictwa. Jak
wskazują sędziowie, nie ma bowiem możliwości – a tak było poprzednio –
weryfikacji orzeczeń przez sąd drugiej instancji. A to w praktyce oznacza, że
jeśli w obszarze sądu okręgowego jest kilka sądów rejonowych i każdy z nich ma
określoną koncepcję, praktykę orzeczniczą, to mogą powstawać różnice, których
nie będzie można skorygować.
Profesor Tadeusz Zembrzuski z Katedry Postępowania Cywilnego na Wydziale Prawa
i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego właśnie zażalenie poziome wymienia
wśród rozwiązań ubiegłorocznej noweli, które sprawiają największe problemy.
– Powstaje wiele wątpliwości co do katalogu zaskarżalnych orzeczeń, choćby w
postępowaniu nieprocesowym, zabezpieczającym czy klauzulowym. Rozbieżności
powstają wokół podejmowania czynności na etapie rozpoznawania środka, a nawet
składu sądu, w którym sąd ma orzekać. Drugi przykład to przeobrażenia odnoszące
się do uzasadniania orzeczeń. Złożenie przez stronę zawczasu tzw. zapowiedzi
środka zaskarżenia stanowi warunek zaskarżenia niekorzystnego rozstrzygnięcia –
dawniej takie wymaganie odnosiło się dopiero do postępowania przed Sądem
Najwyższym, w tym do postępowania ze skargi kasacyjnej, obecnie jest to
niezbędne już przy apelacji oraz zażaleniu. Wiele stron jest zaskoczonych takim
wymaganiem, z kolei sędziowie miewają wątpliwości, kiedy takie rozwiązanie jest
konieczne, a kiedy należy od niego odstąpić – mówi.
Radca prawny dr Marcin Dziurda, były prezes Prokuratorii Generalnej Skarbu
Państwa (z Katedry Postępowania Cywilnego na Wydziale Prawa i Administracji
Uniwersytetu Warszawskiego) dodaje, że ustawodawca w tak wielu miejscach
znowelizował przepisy dotyczące zażalenia, że trudno stosować ten środek
odwoławczy.
– Pozostała liczna grupa zażaleń „osieroconych”, co do których nie przesądzono,
czy są poziome czy dewolutywne. A to sprawia ogromne trudności pełnomocnikom,
bo to oni muszą zdecydować, czy skierować zażalenie do innego składu tego
samego sądu czy do sądu wyższej instancji. Dotyczy to zwłaszcza postępowania
nieprocesowego. Do Sądu Najwyższego wpływają liczne pytania prawne, czy te
pominięte, osierocone zażalenia mają charakter dewolutywny czy poziomy –
wskazuje.
I podaje konkretne przykłady. – Najczęściej dotyczy to tzw. sumy przymusowej,
stanowiącej sankcję za niezapewnienie kontaktów z dzieckiem. W tym zakresie
jest cała grupa zażaleń w postępowaniu nieprocesowym, ale nie wiadomo, czy
należy je kierować do sądu drugiej instancji czy do innego składu sądu tej
samej instancji – mówi.
Kolejnym obszarem w którym są problemy z zażaleniami poziomymi są postępowania
zabezpieczające. – Przed 7 listopada 2019 r. krytykowano rozwiązanie, z którego
wynikało, że jeśli zabezpieczenia udzielił sąd drugiej instancji – co w myśl
art. 734 Kpc jest dopuszczalne – nie przysługiwało na to zażalenie. Wydawało
się, że nowelizacja rozwiązała ten problem, ponieważ w art. 741 par. 2 Kpc
wprowadziła regułę, że zażalenie na postanowienie w przedmiocie zabezpieczenia
ma charakter poziomy. Nic nie stałoby zatem na przeszkodzie temu, by zażalenia
na postanowienia o zabezpieczeniu wydane przez sąd drugiej instancji rozpoznawał
inny skład tego sądu – mówi mecenas Dziurda.
I dodaje, że niestety, w art. 741 par. 1 Kpc pozostawiono sformułowanie, że
zażalenie przysługuje „na postanowienie sądu pierwszej instancji” w przedmiocie
zabezpieczenia.
Nie wiadomo kiedy wniosek o uzasadnienie
Nie do końca jasne są też kwestie związane z wnioskiem o uzasadnienie. Prawnicy
zwracają uwagę, że ustawodawca dokonał jednocześnie czterech istotnych zmian,
co w ich ocenie spowodowało chaos. Po pierwsze, wprowadzono zasadę, że
zażalenia – podobnie zresztą jak apelacji – nie można już wnosić bez
uprzedniego wniosku o uzasadnienie, od którego to wniosku wprowadzono opłatę
stałą w wysokości 100 zł. Po drugie wprowadzono uregulowanie, zgodnie z którym
zaskarżalne postanowienia wydawane na posiedzeniu niejawnym – a takich jest
większość – uzasadniane są nie z urzędu, a jedynie na wniosek (art. 357 par. 21
Kpc), a w myśl art. 394 par. 2 Kpc złożenie wniosku o uzasadnienie stanowi
warunek wniesienia zażalenia.
Po trzecie, w art. 357 par. 6 Kpc. wprowadzono wyjątek polegający na tym, że –
jeżeli sąd podziela stanowisko strony zawarte w piśmie procesowym – może
odstąpić od sporządzenia uzasadnienia postanowienia. W takim przypadku
zażalenie wnosi się od razu, bez składania wniosku o uzasadnienie. I wreszcie
po czwarte w art. 357 par. 5 Kpc przewidziano, że wydając postanowienie, także
podlegające zaskarżeniu, sąd może zwięźle wskazać zasadnicze powody
rozstrzygnięcia.
Efekt? Pełnomocnicy w interpretacji przepisów się gubią. – Zasadnicze powody
rozstrzygnięcia nie są uzasadnieniem i nie otwierają drogi do wniesienia
zażalenia. Ale jeżeli strona otrzymuje zaskarżalne postanowienie od razu z
zasadniczymi powodami rozstrzygnięcia, to może się pogubić. Nierzadko uznaje w
takiej sytuacji, że doręczono jej postanowienie ze swoistym, „skróconym”
uzasadnieniem i od razu wnosi zażalenie, chociaż mimo wszystko powinna –
niezależnie od otrzymania tych zasadniczych powodów rozstrzygnięcia – wystąpić
o uzasadnienie, pamiętając o tym, że dopiero wniosek w tym przedmiocie
(należycie opłacony) otwiera drogę do zażalenia – mówi dr Dziurda.
Do tego dochodzi jeszcze art. 130 [2] Kpc, zgodnie z którym przewodniczący
dokonuje zwrotu pisma wniesionego przez zawodowego pełnomocnika, wskazując
przyczyny, które uniemożliwiły nadaniu mu prawidłowego biegu. – Nie jest jasne,
czy w takim wypadku również należy składać zapowiedź zażalenia. Sąd bowiem
wskazał już dostrzeżone uchybienia, a strona na nowo musiałaby wystąpić z
zapowiedzą po to, by de facto jeszcze raz się o tym dowiedzieć. Mechanizm ten
wydaje się w tym wypadku nieracjonalny i nieefektywny, ale nie ma podstaw, by
odstąpić od przyjętej konstrukcji. Do tego dochodzi jeszcze powinność
uiszczenia należnej opłaty od wniosku o uzasadnienie – mówi prof. Zembrzuski.
Wątpliwości są także w odniesieniu do składu sądu. – Pozornie wydawało się, że
brak konieczności przekazywania sprawy do sądu wyższego szczebla przyspieszy i
usprawni postępowanie wywołane wniesieniem zażalenia poziomego. Jego
rozpoznanie następuje na posiedzeniu niejawnym w składzie trzech sędziów. W
jakim składzie jednak sąd ma orzec, gdy orzeka w sposób niemerytoryczny, np. w
razie konieczności odrzucenia wadliwego środka zaskarżenia? Nie jest jasne, czy
to ma być skład jedynkowy czy kolegialny – wskazuje profesor Zembrzuski.
I dodaje, że ewentualne potknięcia skutkują powstaniem przyczyny nieważności
postępowania.
.
.
Pełnomocnik incognito „wszedł” do procedury cywilnej, bo zwiększa szanse klienta
(29 października 2020 r.)
link do artykułu – tutaj
.
Zawiłości
postępowania gospodarczego, zaostrzenie przepisów dotyczących prekluzji,
wymusiły na przedsiębiorcach profesjonalną obsługę prawną. Jak podkreślają
prawnicy „chowanie” pełnomocników nie jest praktyką nową, ale
nowelizacja, która weszła w życie w listopadzie ubiegłego roku praktykę tę
jeszcze zwiększyła.
Jak mówi profesor Tadeusz Zembrzuski z Katedry Postępowania Cywilnego na
Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, nowe przepisy
„w pewnym sensie” zachęcają do takiego działania. – Dlaczego? Nie
tylko z powodu dotkliwych sankcji polegających np. zwrocie pisma a limine, czy
de facto wydłużonych terminach do dokonania przytoczeń, lecz także z tego
względu na to, że strona występująca w sprawie samodzielnie może liczyć ze
strony sądu na niezbędne pouczenia – dodaje.
Sędzia Aneta Łazarska z Sądu Okręgowego w Warszawie, podkreśla że jeśli taka
praktyka istnieje to ma wątpliwość co do jej etycznego wymiaru. – Przecież
zawód adwokata czy radcy prawnego jest zawodem zaufania – mówi. Zastrzeżenia w
tym zakresie ma też Marcin Maruszczak, radca prawny w kancelarii YSL. Powołuje
się przy tym na art. 4[1] Kpc, zgodnie z którym z uprawnienia przewidzianego w
przepisach postępowania stronom i uczestnikom postępowania „nie wolno
czynić użytku niezgodnego z celem, dla którego je ustanowiono (nadużycie prawa
procesowego)”.
Fikcja zwiększa szansę dla klienta
Przypomnijmy duża nowelizacja kodeksu postępowania cywilnego przywróciła
odrębne postępowanie w sprawach gospodarczych, celem było skrócenie czasu
rozpoznawania przez sądy spraw przedsiębiorców. W zamierzeniu ustawodawcy
przyspieszenie orzekania ma nastąpić przez wprowadzenie kilku specyficznych
rozwiązań prawnych: choćby nie można wnosić powództwa wzajemnego, twierdzenia i
dowody trzeba podawać w ściśle określonym terminie – na początku postępowania –
pod rygorem braku możliwości ich przytaczania na późniejszym etapie sprawy,
ograniczona została możliwość powoływania świadków. Tyle w teorii.
Prawnicy od początku podkreślali, że procedura gospodarcza jest pełna pułapek,
nawet dla profesjonalnych pełnomocników. Wskazywali nawet na to, że ci
przedsiębiorcy, którzy nie muszą wybierać nowego, odrębnego postępowania –
powinni chociaż początkowo go unikać. Jak dodają, po roku widać, że strony szukają
sposobów na to, by podnieść swoje szanse – jedną z nich jest wspierający ich
pełnomocnik, którego formalnie nie ma.
Radca prawny dr Marcin Dziurda, były prezes Prokuratorii Generalnej Skarbu
Państwa potwierdza, że w myśl nowych przepisów strona bez zawodowego
pełnomocnika ma pewną przewagę. – Jeśli mówimy o zgłaszaniu twierdzeń i dowodów
w postępowaniu gospodarczym – tak. Jeśli strona jest zastępowana przez zawodowego
pełnomocnika, to musi powołać twierdzenia i dowody w pozwie albo odpowiedzi na
pozew. Natomiast jeżeli zawodowego pełnomocnika nie ma, to wraz z pouczeniami
przewodniczący zakreśla stronie kolejny, co najmniej siedmiodniowy termin na
powołanie twierdzeń i dowodów. Wynika to z art. 458[5] par. 2 Kpc – mówi.
I dodaje, że jeśli pismo podpisze adwokat czy radca, to strona tego dodatkowego
terminu nie dostaje. – Przepisy prowadzą do fikcji. Pozew czy odpowiedź na
pozew przygotowuje zazwyczaj adwokat albo radca prawny, ale podpisuje go
strona, aby uzyskać dodatkowy termin – wskazuje Dziurda.
Jak mówią prawnicy, by skuteczniej pomóc klientowi i sprawniej poruszać się po
meandrach nowego Kpc, warto też poznać praktykę stosowaną w danym sądzie.
Profesor Zembrzuski wskazuje więc, że problem z nieujawnianiem pełnomocnika
jest szerszy, bo nie chodzi tylko o ryzyko zwrotu pisma, czy wydłużony termin
do dokonania przytoczeń, ale też np. o pouczenia – wynika z artykułu 458 [4].
– Strona występująca w sprawie samodzielnie może liczyć ze strony sądu na
niezbędne pouczenia. Zawodowy pełnomocnik z założenia nie potrzebuje żadnych
wskazówek, ale przez to trudniej poznać praktykę, którą przyjmuje się w danym
sądzie na tle budzących wątpliwości przepisów. W efekcie niekiedy pełnomocnicy
przygotowują pisma procesowe, ale formalnie nie uczestniczą w postępowaniu –
mówi.
W ocenie adwokata Kamila Szmida z KML Legal, szkopuł tkwi w samej procedurze
cywilnej, która jest tak skonstruowana, że zawiera dużo pułapek na
pełnomocnika. – W zasadzie to działania proklienckie. Ale czasem jest tak, że
sąd daje krótki termin i wtedy zdarza się, po prostu jest on nierealny dla
strony na wykonanie – chodzi np. o zebranie informacji, dokumentów,
szczegółowych danych finansowych. Wtedy pełnomocnik ustanowiony później może
uzupełnić, a sąd raczej ten dodatkowo termin „da” – mówi.
Także mecenas Maruszczak przyznaje, że chowanie się pełnomocników to częsta
praktyka. – Widać to po stylu pisania itp. Czasami jest zabawnie, bo zapominają
się i pozostawiają odniesienia w tekście do tego, że działają w czyimś imieniu,
a raz nawet spotkałem się z papierem firmowym – mówi.
Część prawników uważa, że sąd takie praktyki powinien dyscyplinować i to na
podstawie także nowych przepisów Kpc. – Przykładowo, zgodnie z art. 4[1] kpc z
uprawnienia przewidzianego w przepisach postępowania stronom i uczestnikom
postępowania nie wolno czynić użytku niezgodnego z celem, dla którego je
ustanowiono. Jest to nadużycie prawa procesowego – mówi Maruszczak.
Sędziowie z kolei podkreślają, że najpierw trzeba by mieć dowody, że do takiej
sytuacji doszło i dodają, że przecież pełnomocnik może też „włączyć”
się do sprawy później.
– Nowa procedura jest dla jednych dobra, dla innych zła, ma wady i zalety. Na
pewno jest dobra dla tych, którzy mają dokumenty, zebrane dowody i dla powoda
jeśli on ma dokumenty i przygotowany proces. Ta procedura daje wyraźny prymat
dowodowy dokumentom. Jeśli pozwany ma dokumenty, a powód nie ma dokumentów, a
świadków sąd nie dopuści, to pozwany szybko zakończy proces. W tym postępowaniu
rola dowodu z zeznań świadków i samych stron jest wyjątkowo ograniczona – mówi
sędzia Aneta Łazarska.
Sędzia nie ma wątpliwości, że taki proces wymaga dużej staranności, a dodatkowo
zaostrzenie przepisów dotyczących prekluzji wymusiło na przedsiębiorcach
profesjonalną obsługę prawną. – I przedsiębiorcy się z tego nie wycofają bo
chcą żeby kancelaria poprowadziła kompleksowo ich sprawę i wzięła za to
odpowiedzialność – wskazuje sędzia.
.