Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie logo-prawo-pl.png

Na portalu Prawo.pl zamieszczone zostały relacje z przebiegu konferencji pt. „Nowelizacja postępowania cywilnego – najważniejsze zmiany„, która odbyła się w Warszawie w dniu 14 listopada 2019 r.

.

Zmiany w procedurze cywilnej wyzwaniem dla uczestników postępowań” – Krzysztof Sobczak

Uchwalona w połowie roku i wchodząca sukcesywnie w życie wielka reforma postępowania cywilnego niekoniecznie usprawni i przyspieszy procesy, ale na pewno stawia przed sędziami, adwokatami i radcami prawnymi, a także przed stronami procesów, nieznane im dotychczas wyzwania – ocenili uczestnicy zorganizowanej w czwartek w Warszawie konferencji.

Nowelizacja Kodeksu postępowania cywilnego z 4 lipca 2019 roku ma dobre i złe rozwiązania – mówił prof. Karol Weitz z Uniwersytetu Warszawskiego i sędzia Sądu Najwyższego. Zwrócił jednak uwagę na to, że powstała ona w sposób „ekstraordynaryjny”, bez konsultacji i bez współpracy ze środowiskiem akademickim. – Zobaczymy, jak ta metoda się sprawdzi – stwierdził.

O znaczeniu nowelizacji mówił też, otwierając konferencję w imieniu wydawnictwa Wolters Kluwer Polska, które ją zorganizowało, jego prezes Włodzimierz Albin. – W naszej praktyce wydawniczej każdy rok ma swojego bohatera. W ubiegłym roku było nim RODO, a w obecnym bez wątpienia jest nim Kodeks postępowania cywilnego – powiedział. I poinformował, że Kpc jest drugim, po Kodeksie cywilnym, aktem prawnym wyszukiwanym przez użytkowników Systemu Informacji prawnej LEX. Podkreślił jednak, że to nie tyle zasługa twórców tego systemu, tylko samego kodeksu, który właśnie został obszernie zmieniony, ale był także wcześniej wielokrotnie nowelizowany. – W ciągu obowiązywania tego kodeksu był on 287 razy zmieniany – poinformował.

Dużo niespójnych zmian

Do tej liczby nawiązał w swoim wystąpieniu prof. Tadeusz Ereciński, sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, były prezes Izby Cywilnej SN. Postawił pytanie, czy możliwe jest bezkarne tak częste zmienianie kodeksu i czy sytuacja nie dojrzała już do stworzenia nowego. Przypomniał, że pracowała nad tym przez wiele lat Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego, ale została ona na początku poprzedniej kadencji rządu rozwiązana. – Taki ciągle zmieniany kodeks jest niespójny, zawiera niejednolitą siatkę pojęciową, a wzajemne powiązania pomiędzy różnymi przepisami „zgrzytają” – mówił. Jego zdaniem ta nowelizacja nie ma charakteru systemowego, jest to zbiór wielu zmian, które jednak w sumie nie tworzą spójnej procedury. – Skutkiem tego nie będzie usprawnienie postępowania, ani tworzenie lepszej jakości – mówił. Jego zdaniem w tej wielkiej reformie kpc są dobre rozwiązania, ale w sumie nie jest to dobra zmiana.

Podobnie tę reformę ocenił prof. Tadeusz Zembrzuski z Uniwersytetu Warszawskiego, według którego podjęto w niej próbę zreformowania wielu instytucji, co w praktyce jest bardzo trudne. – Jest kilkaset zmian, w tym wiele rewolucyjnych. Mają przyspieszyć i usprawnić procedurę, ale dopiero praktyka pokaże, czy to to nastąpi. Ale na pewno przed wszystkimi uczestnikami postępowań – sędziami, adwokatami i radcami prawnymi, a także przed stronami sporów cywilnych stoi teraz wielkie wyzwanie – mówił.

Same zmiany przepisów nie wystarczą

Prof. Tadeusz Ereciński zastanawiał się, czy możliwe jest usprawnienie i przyspieszenie postępowań tylko poprzez zmianę przepisów procesowych. Jego zdaniem powinny to być zmiany kompleksowe, obejmujące także reformę ustroju sądów, zamiany w nadzorze nad sądami, a nawet w zasadach dochodzenia do zawodu sędziego. – Ale najważniejsza dla realizacja tego celu jest lepsza organizacja pracy sądów, odpowiedni personel i zmieniona jego rola w postępowaniu – mówił. Wskazywał też na potrzebę lepszego wyposażenia sądów w technikę, a także konieczności szerszego i lepszego dokształcania sędziów, by mogli on nadążać za zmianami na rynku i w otoczeniu społecznym. – A tymczasem coraz głośniej się mówi i zapaści sądownictwa. Sądy zamiast szybciej pracują wolniej, narasta problem przewlekłości, ciągle wiele etatów sędziowskich jest nieobsadzonych. W takich warunkach nawet dobre zmiany w przepisach mogłyby nie przynieść dobrych efektów – podsumował.

Wątpliwy powrót do sądów gospodarczych

Wiele uwagi w debacie podczas konferencji skupiła wprowadzona przez lipcową nowelizację odrębna procedura gospodarcza. Sędzia SN Jacek Gudowski przypomniał, że odrębne sądownictwo w sprawach gospodarczych zostało przywrócone po ośmiu latach Jego zdaniem bezzasadnie, ponieważ nie ma żadnego aksjologicznego ani konstytucyjnego uzasadnienia dla „wchodzenia drugi raz do tej samej rzeki”.

Przywołał argument autorów nowelizacji, że ta zmiana ma przyspieszyć postępowania gospodarcze, ale postawił pytanie, dlaczego akurat te postępowania mają być szybsze od innych. – Sąd gospodarczy, wyodrębniony tylko ze względu na typ podmiotów, jest sądem szczególnym, a takich sądów nasza Konstytucja nie przewiduje – podsumował sędzia Jacek Gudowski.

Natomiast prof. Andrzej Jarocha z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu przekonywał, że o ile niepewne są efekty tej nowelizacji związane z usprawnieniem i przyspieszeniem procesów, to na pewno wielu ich uczestnikom teraz trudniej będzie dochodzić swoich racji. Najbardziej, jak mówił, zwykłym ludziom, którzy zawierając np. umowy z wykonawcami przy budowie domu lub remoncie mieszkania, w razie sporu na podstawie nowych przepisów staną się nieświadomie uczestnikami postępowania gospodarczego. – Czyli znacznie trudniejszego, obarczonego większymi rygorami niż zwykły proces cywilny. Zresztą ten sam problem mogą mieć mali przedsiębiorcy, którzy znają się na swojej profesji, ale z reguły nie są przygotowani do udziału w procedurach, z którymi nawet profesjonalni prawnicy będą mieli problemy – mówił. – Samo przyspieszenie nie może być celem, bo przecież nikt nie chce szybko przegrać sporu – dodał. I podkreślał, że po ostatnich zmianach procedura cywilna zapewnia stronom mniej bezpieczeństwa, niż przed nowelizacją. 

Obawy, że bardziej restrykcyjna procedura gospodarcza może być zaskoczeniem dla wielu podmiotów, wyrażał także prof. Tadeusz Zembrzuski. Jak zauważył, często może być tak, że  w tej trudniejszej rzeczywistości mogą znaleźć się zupełnie nieświadomie osoby do tego nieprzygotowane. – Nie będą wiedziały o konieczności szybkiego zareagowania na pewne wymogi, nie zorientują się, że trzeba było przedłożyć jakieś dokumenty i będą przegrywać nawet proste spory – mówi. I dodaje, że jest wprawdzie dla osób fizycznych możliwość wyjścia z procedury gospodarczej do zwykłej cywilnej, ale też nieprosta, więc dla wielu uczestników postępowań te zmiany mogą skutkować pogorszeniem ich pozycji.

Ryzykowna prekluzja dowodowa

Zmianą wzbudzającą wiele wątpliwości jest wprowadzenie tzw. prekluzji dowodowej, czyli przepisu wymagającego powołania wszystkich twierdzeń i dowodów już w pozwie i w odpowiedzi na pozew. Na jego podstawie sąd będzie mógł nie uwzględniać dowodów zgłoszonych później.

Zdaniem uczestników konferencji, realizacja tej zasady będzie wywoływać wiele kłopotów. – Już samo decydowanie o tym, czy zgłoszone w trakcie postępowania wnioski możliwe były do wniesienia przed jego rozpoczęciem, będzie problemem – mówił prof. Andrzej Jarocha. A radca prawny dr Marcin Dziurda wskazywał, że będzie to poważne wyzwanie dla sędziów. – Może lepiej cel, jaki ma być osiągnięty dzięki temu byłoby zapisać w nowelizacji w postaci zwiększenia dyskrecjonalnej władzy sędziego w stosunku do dowodów, zamiast takiego jednoznacznego stwierdzenia, że jeśli nie zostały zgłoszone w pozwie lub w odpowiedzi na pozew, to nie mogą być uwzględniane – przekonywał. Obawę przed negatywnymi skutkami tej zasady studził nieco prof. Tadeusz Ereciński, który wskazywał na istnienie jednak w zmienionym kodeksie pewnych „furtek” pozwalających sędziom w uzasadnionych sytuacjach na rezygnację z tych rygorów. – Najbliższe miesiące pokażą, na ile te nowe obostrzenia proceduralne będą w praktyce stosowane – stwierdził. I dodał, że spodziewa się, iż część sędziów podejdzie do nich dystansem i nie zawsze będzie sztywno stosować najbardziej restrykcyjne przepisy, by nie ucierpiała na tym jakość i sprawiedliwość rozstrzygnięcia.

.

.

Postępowanie gospodarcze nie będzie łatwe” – Jolanta Ojczyk

Prawnicy nie mają wątpliwości, że procedura gospodarcza jest pełna pułapek, nawet dla profesjonalnych pełnomocników. Wskazują, że ci przedsiębiorcy, którzy nie muszą wybierać tego nowego, odrębnego postępowania – powinni go początkowo unikać. I raczej wnioskować o przeprowadzenie swojej sprawy w zwykłym trybie.
Duża nowelizacja kodeksu postępowania cywilnego przywróciła odrębne postępowanie w sprawach gospodarczych. Uczestnicy debaty podczas konferencji „Nowelizacja postępowania cywilnego – najważniejsze zmiany”, zorganizowanej przez wydawnictwo Wolters Kluwer nie mają jednak wątpliwości, że to nie to samo postępowanie, z którym pożegnaliśmy się w 2012 roku. Dlaczego? – Tu nie ma krótkiego, dwutygodniowego terminu wniesienia odpowiedzi na pozew, a to właśnie on ściągnął falę krytyki na stare postępowanie gospodarcze – mówi dr Marcin Dziurda z Uniwersytetu Warszawskiego, radca prawny. Prawnicy wskazują, że nowa procedura będzie budziła wiele wątpliwości – przede wszystkim co do kwalifikacji spraw oraz postępowania dowodowego.

Postępowanie gospodarcze nie tylko dla przedsiębiorców

Zgodnie z art. 4582 par. 1 kpc, sprawami gospodarczymi są te ze stosunków cywilnych między przedsiębiorcami w zakresie prowadzonej przez nich działalności gospodarczej. Ale nie tylko – należą do nich również m.in. sprawy z umów o roboty budowlane i leasingu, a także przeciwko osobom odpowiadającym za dług przedsiębiorcy. W efekcie odrębnym postępowaniem będą też objęte osoby fizyczne, które poręczyły dług spółce czy zawarły umowę na budowę domu. – Nie ma też wyłączenia dla rolników, którzy prowadzą działalność gospodarczą – zauważa Marcin Dziurda. Jacek Gudowski, sędzia Sądu Najwyższego, zauważa, że w katalogu spraw są też te, które są rozpatrywane w postępowaniu nieprocesowym, a zatem z założenia nie obejmie ich postępowanie gospodarcze. Zwraca też uwagę na inny problem. – W katalogu są też sprawy z zakresu prawa upadłościowego i restrukturyzacyjnego. W prawie upadłościowym są zaś odesłania do kodeksu postępowania cywilnego – czy sięgamy wtedy do przepisów prawa ogólnego czy gospodarczego – pyta sędzia Gudowski. I dodaje, że art. 4582 kpc to największa katastrofa w postępowaniu gospodarczym. Dr hab. Tadeusz Zembrzuski z Uniwersytetu Warszawskiego, prowadzący debatę, zapytał więc, kiedy i na jakiej podstawie sędzia będzie kwalifikował sprawę jako gospodarczą? – Oczywiście na początku, na podstawie sformułowanego roszczenia – odpowiedział sędzia Gudowski. Zgodnie z art. 4587 kpc, jeśli sąd stwierdzi, że sprawa nie jest gospodarcza, może przekazać ją sądowi właściwemu w terminie miesiąca od dnia wdania się w spór, co do istoty sprawy przez pozwanego.

Dowody w hurtowych ilościach

Kolejnym wyzwaniem procedury gospodarczej będzie postępowanie dowodowe, a zwłaszcza zaostrzona prekluzja i pominięcie dowodów z zeznań świadków. Powód reprezentowany przez profesjonalnego pełnomocnika ma obowiązek powołać wszystkie twierdzenia i dowody już w pozwie, a pozwany – w odpowiedzi na pozew. Twierdzenia i dowody nie zostaną przez sąd pominięte, jeżeli powołanie ich nie było możliwe albo gdy potrzeba ich powołania wynikła na późniejszym etapie sprawy. Marcin Dziurda zauważył, że stronom będzie się opłacało „ukrywać” pełnomocników, bo to daje więcej czasu na przedstawienie dowodów.

Co do zasady, podstawowym dowodem będzie dokument, a nie zeznania świadka. Zdaniem Marcina Dziurdy, każdy będzie chciał przedstawić jak najwięcej dokumentów, by uchronić się od prekluzji. Z takim poglądem zgadza się dr hab. Andrzej Jarocha z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. – W interesie pełnomocników będzie składanie szerokich wniosków dowodowych i szczegółowo opisanych na ich poparcie dokumentów – mówi. I wskazuje, że otwarte pozostaje pytanie, czy takie działanie nie zostanie zakwalifikowane jako nadużycie prawa.

Prawnicy zwrócili uwagę na jeszcze jeden problem. Otóż szewc czy osoba budująca dom, występująca jako inwestor, nie musi być specjalistą w prowadzeniu procesów. – Dla nich ograniczenie dowodów ze świadka, może być dużym zaskoczeniem – uważa Marcin Dziurda. Prof. Andrzej Jarocha przyznał, że przedsiębiorcy mogą nie wiedzieć, jakie dowody mają pierwszeństwo. Tymczasem teraz na wypadek procesu wszystko warto dokumentować.

Umowa dowodowa – kto na niej skorzysta
Nowe przepisy dają stronom możliwość umownego ograniczenia zakresu postępowania dowodowego. Przedsiębiorcy będą mogli między sobą ustalić, jakich konkretnie dowodów, np. z jakich dokumentów, nie będą mogli przeprowadzić, jeśli sprawa trafi do sądu. Zdaniem sędziego Gudowskiego to kolejny przepis budzący wątpliwości, który nie wiadomo czemu ma służyć – sąd i tak może rozstrzygnąć sprawę bez określonych dowodów. – Nie wiadomo, czy to są umowy prawa procesowego, czy prawa materialnego zawierane w ramach przepisów o swobodzie umów – mówił sędzia Jacek Gudowski. Jego zdaniem są to umowy prawa materialnego ze skutkami prawa procesowego. I zauważył, że prof. Błaszczak nazwał je celnie „umowami osobliwymi”.

Prof. Tadeusz Zembrzuski zapytał, czy takie umowy będą wykorzystywane przez silniejszą stronę kontraktu. Marcin Dziurda nie ma wątpliwości, że tak. – Tak jak w umowach wskazuje się właściwy sąd do rozpatrywania sporów wynikłych w wyniku jej realizacji, tak będzie się określało, które dowody będą wyłączone – mówił mec. Dziurda. Prawnicy zauważyli, że wyobrażają sobie umowę dowodową, która wyłącza opinię biegłego, gdy jest ona potrzebna do ustalenia wysokości roszczenia. Wówczas strona może złożyć oświadczenie o uchyleniu się od skutków oświadczenia złożonego przy zawieraniu umowy. I tu pojawia się kolejny problem – proces w procesie, czyli sprawa mająca rozstrzygnąć skuteczność takiej umowy.

Procedura gospodarcza czy zwykła

Podczas debaty padło pytanie, co mają zrobić strony – czy decydować się na postępowanie gospodarcze, czy go unikać. Marcin Dziurda uważa, że w wielu przypadkach może się okazać, że lepiej go na początku unikać, bo budzi wiele wątpliwości i jest bardzo rygorystyczny.
– Przedsiębiorca, który ma wybór – może wybrać postępowanie gospodarcze lub nie, powinien się dobrze nad tym wyborem zastanowić – mówił podczas konferencji prof. Andrzej Jarocha. Tyle, że taką możliwość mają tylko przedsiębiorcy będący osobami fizycznymi oraz podmioty nie będące przedsiębiorcami, których sprawy przepisy kwalifikują jako gospodarcze. Taki wniosek nie wymaga żadnej szczególnej argumentacji ani przytaczania dodatkowych dowodów.

.

.

Posiedzenia przygotowawcze jednak fakultatywne – sędziowie mają furtkę” – Patrycja Rojek-Socha

Może okazać się, że sędziowie w praktyce będą unikać wyznaczania posiedzeń przygotowawczych w sprawach cywilnych. Taką możliwość – jak wskazują eksperci – daje im sama nowelizacja procedury. Zgodnie z nią jeżeli okoliczności sprawy wskazują, że przeprowadzenie go nie przyczyni się do sprawniejszego rozpoznania, przewodniczący może z tego zrezygnować.
Teoretycznie – jak mówią prawnicy – ta furtka powinna mieć zastosowanie w szczególnych sytuacjach. Ustawa jednak nie precyzuje jakich. Nie ma też – wskazują – przykładów tego typu sytuacji. Jak mówiła w czwartek podczas konferencji „Nowelizacja postępowania cywilnego – najważniejsze zmiany” (organizowanej przez Wolters Kluwer) prof. Anna Kościółek z Uniwersytetu Rzeszowskiego, miałoby to zastosowanie choćby w sprawach, w których spór dotyczy prawa, a nie faktów, były próby ugody i nie zakończyły się sukcesem.

Miało być przyspieszenie – będzie martwy przepis?
Część sędziów nieoficjalnie mówi, że art. 205(4) dotyczący wyznaczenia posiedzenia przygotowawczego, tak naprawdę będzie przepisem martwym. Zgodnie z nim – paragrafem 1, przewodniczący po złożeniu odpowiedzi na pozew, a także gdy odpowiedź na pozew nie została złożona, ale wyrok zaoczny nie został wydany, wyznacza takie posiedzenie i wzywa na nie strony.

Równocześnie – par. 2 – przewodniczący i sąd są obowiązani podejmować czynności tak, by termin pierwszego posiedzenia przygotowawczego przypadł nie później niż dwa miesiące po dniu złożenia odpowiedzi na pozew albo ostatniego pisma przygotowawczego złożonego w wykonaniu zarządzenia przewodniczącego, a jeżeli odpowiedź na pozew albo pismo przygotowawcze nie zostaną złożone – nie później niż dwa miesiące po upływie terminu do złożenia tych pism.

Ustawodawca wprowadził jednak par. 3 – który jak mówią prawnicy – będzie nagminnie wykorzystywany przez sędziów. Zgodnie z nim „jeżeli okoliczności sprawy wskazują, że przeprowadzenie posiedzenia przygotowawczego nie przyczyni się do sprawniejszego rozpoznania sprawy, przewodniczący może jej nadać inny właściwy bieg, w szczególności skierować ją do rozpoznania, także na rozprawie”.

– Dla mnie takie stwierdzenie oznacza tyle, że ustawodawca ostateczną decyzję, czy wyznaczyć, czy nie wyznaczać posiedzenia, powierza przewodniczącemu. Nie podano przy tym przykładowo sytuacji, które mogą wskazywać, że takie postępowanie nie przyczyni się do sprawniejszego rozpoznania sprawy – podkreślała profesor Kościółek.

I przyznała, że może to prowadzić do sytuacji kiedy sędziowie – nie ze względu na charakter sprawy, ale liczbę spraw w swoim referacie, będą decydować się na zastosowanie trzeciego paragrafu. – Bo wyznaczanie takiego posiedzenia, ze względu na wielkość referatu, uznają za nieefektywne – dodała.

Decyzja o odstąpieniu – bez uzasadnienia

Wtórował jej radca prawny Marcin Dziurda, były prezes Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa. – Posiedzenie jest faktycznie fakultatywne, ponieważ przesłanki z paragrafu trzeciego, odstąpienia od wyznaczenia posiedzenia przygotowawczego, są całkowicie uznaniowe i w każdej sprawie przewodniczący może taką decyzję podjąć – mówił.

Zwrócił uwagę, że w myśl przepisu, przewodniczący swojej decyzji nie musi uzasadniać. – Poprzez skierowanie sprawy na rozprawę albo posiedzenie niejawne, manifestuje, że nie wyznacza posiedzenia przygotowawczego. To jest bardzo ciekawe myślę, także dla autorów noweli, w jakim procencie spraw, te posiedzenia będą wyznaczane – mówi.

Dodatkowe obłożenie dla sądów I instancji
Sędzia dr Katarzyna Gajda-Roszczynialska z Uniwersytetu Śląskiego, zwróciła uwagę na jeszcze jedną kwestie. Jak wskazała, po nowelizacji sądy I instancji, głównie sądy rejonowe, już są obciążone zażaleniami poziomymi. Wyznaczanie posiedzeń przygotowawczych będzie dla nich kolejnym obciążeniem.

– Poza dwoma sesjami w tygodniu, dołożono de facto trzecią – wynikającą z zażaleń poziomych. Wyznaczenie posiedzeń przygotowawczych oznacza czwartą sesję. Czyli w praktyce niemożność przygotowania się do trzech poprzednich. Więc pytanie praktyczne jest takie, gdzie sędzia ma na to znaleźć czas? – powiedziała Gajda-Roszczynialska.

I dodała, że liczyła iż przy takiej zmianie zostanie również podjęty temat np. przedmiotu roszczenia procesowego. – Ale dostaliśmy posiedzenie przygotowawcze, zażalenia poziome, nie dostaliśmy jakichkolwiek dyskusji w przedmiocie roszczenia procesowego, ani rozszerzonej pomocy procesowej w tym zakresie, jedyne co strony dostały to ryzyko sankcji w postaci perspektywy umorzenia postępowania w sytuacji niestawiennictwa powoda. Czy rzeczywiście to jest ten dobry kierunek? – pytała.

Wskazała, że szybkość postępowania „nie może stać się wartością samą w sobie” z uszczerbkiem dla praw obywateli. – I o tym muszą pamiętać i sędziowie i pełnomocnicy – dodała.

A sędzia to nie mediator…
Prelegenci wskazywali również, że sędzia zawodowy nie może być mediatorem, a brak takich umiejętności może dodatkowo utrudniać przeprowadzenia przez niego postępowania przygotowawczego. Wskazywali, że w myśl znowelizowanego kodeksu postępowania cywilnego, m.in. jeśli chodzi o przepisy dotyczące posiedzeń przygotowawczych, sędzia ma stawać się orędownikiem, propagatorem alternatywnych sposobów rozwiązywania sporu. – Tymczasem bez odpowiednich narzędzi, jest to utrudnione – mówili.

– Moim zdaniem sędziowie częściej będą korzystać z paragrafu trzeciego i pomijać tę instytucję. Ustawodawca rozróżnił też pojęcie rozwiązania sporu od rozstrzygnięcia sporu. Rozmawiałem z sędzią, która jest sędzią w stanie spoczynku, zajmowała się sprawami rodzinnymi i została mediatorem, dzwoni i pyta: jak ma mam sobie z nimi poradzić, ja bym chciał wydać rozstrzygnięcie. Ja mówię wówczas, pani sędzio musi pani pamiętać to jest ich spór i pani może jedynie pomóc w rozwiązaniu. I to też dotknie obecnie sędziów – mówił adwokat dr Marcin Białecki. I wskazał, że jego zdaniem, brakuje też szkoleń dla sędziów związanych z rozwiązywaniem sporów. – Już na etapie posiedzenia przygotowawczego mają oni korzystać z narzędzi, z których my korzystamy jako mediatorzy – mówił.

Kategorie: Aktualności